http://www.focus.pl/przyroda/zwierzeta-mowia-ludzkim-glosem-nie-tylko-w-wigilie-10664
ZWIERZĘTA MÓWIĄ LUDZKIM GŁOSEM NIE TYLKO W WIGILIĘ!
WOJCIECH MIKOŁUSZKO
Dziennikarz naukowy i przyrodnik, absolwent Międzywydziałowych
Indywidualnych Studiów Matematyczno-Przyrodniczych na Uniwersytecie
Warszawskim.
Zwierzęta mówią ludzkim głosem nie tylko w Wigilię!
Ze zwierzętami naprawdę można rozmawiać!
Shutterstock
Kiedy zwierzęta mówią ludzkim głosem? Wcale nie robią tego tylko w
Wigilię! Z psami możemy dogadać się przez cały rok, jeśli tylko
postaramy się je zrozumieć.
Tak, ze zwierzętami naprawdę można rozmawiać – wynika z najnowszych
badań. Problem polega na tym, że to my, współcześni ludzie, przestaliśmy
je rozumieć.
Nasi przodkowie – podobnie jak wielu właścicieli zwierząt dzisiaj –
potrafili nawiązać kontakt ze swymi ulubieńcami zupełnie intuicyjnie i
byli przekonani, że psy, koty czy konie doskonale ich rozumieją.
Problemy zaczęły się wtedy, gdy tematem tym zainteresowali się naukowcy.
Już w XVII w. Kartezjusz doszedł do wniosku, że zwierzęta są
biologicznymi automatami i nie mogą mieć świadomości. Owszem, reagują na
komendy, ale zupełnie mechanicznie, a to uniemożliwia jakiekolwiek „rozmawianie”
z nimi.
Ten pogląd ugruntował się na przełomie XIX i XX w., gdy w psychologii
pojawił się behawioryzm. Ów nurt zakłada, że psychika to wyłącznie zbiór
reakcji na różne bodźce, a coś takiego jak myślenie po prostu nie
istnieje. Poważny cios idei komunikacji ludzko-zwierzęcej zadał koń,
znany jako mądry Hans. Jak twierdził jego właściciel, zwierzak ów
potrafił rozwiązywać zadania arytmetyczne. Pokazy, podczas których Hans
wystukiwał kopytem poprawną odpowiedź na zagadki matematyczne,
przyciągały tłumy. Do czasu, gdy w 1907 r. psycholog Oskar Pfungst
udowodnił, że koń reagował wyłącznie na nieświadome ruchy ciała
obserwatorów.
Choć małpy człekokształtne są naszymi najbliższymi biologicznymi
kuzynami, to nie one okazały się najbardziej rozmowne. Ludzki język
najlepiej rozumieją psy, a być może także konie i osły!
Pytający Hansa w ten sposób podpowiadali mu, jakie jest rozwiązanie.
Pozbawiony kontaktu z obserwatorami „mądry” koń głupiał kompletnie i nie
potrafił odpowiedzieć na żadne pytanie. Od tamtej pory nasz język został
uznany za coś wyjątkowego dla gatunku Homo sapiens. A jeśli ktoś
twierdził, że jakieś zwierzę rzeczywiście rozumie mowę ludzką, zbywano
to określeniem „efekt mądrego Hansa”. Ta historia pokazuje, jak zmienny
jest stosunek naukowców do możliwości porozumienia się ze zwierzętami.
Raz już są pewni, że to możliwe, po chwili okazuje się, że jednak byli w
błędzie.
Po części jest tak dlatego, że zawsze znajdą się zapaleńcy, którzy
próbują poznać język zwierząt. Ryczą z lwami, wyją z wilkami, pogwizdują
ze świstakami, mruczą z niedźwiedziami polarnymi i kłapią paszczą z
krokodylami. Uczą ptaki – papugi, gwarki czy szpaki – powtarzania
różnych słów. Większość tych prób daje mizerne efekty – zapewne dlatego,
że niepotrzebnie szukamy aż tak daleko.
Czworonogi wkuwają słówka
Odpowiedź na pytanie o możliwość nawiązania dialogu ze zwierzętami mamy
dosłownie pod ręką. Udzieliły nam jej psy, przez wiele dziesięcioleci
lekceważone przez badaczy zapewne tylko dlatego, że nasi domowi
towarzysze nie mają tyle kory mózgowej, co szympansy lub delfiny.
Pewnego razu jednak prof. Julia Fischer z Max-Planck-Institut für
evolutionäre Anthropologie w Lipsku usłyszała o border collie imieniem
Rico, który, zdaniem jego opiekunów, potrafił nazwać 70 obiektów. „Skontaktowałam
się z właścicielami, a oni pozwolili mi odwiedzić ich dom i rozpocząć
pracę z Rico” – opowiadała prof. Fischer.
W toku jej badań wyszło na jaw, że ów pies zna nazwy nie 70, lecz 200
rzeczy! W pracy opublikowanej przez prof. Fischer i jej współpracowników
w 2004 r. w prestiżowym magazynie „Science” badacze opisują, jak szybko
Rico uczy się nowych słów. Wystarczy umieścić w jednym pokoju kilka
znanych mu rzeczy oraz jedną nieznaną, a następnie poprosić o
przyniesienie tej nowej, wymieniając jej nazwę; pies bez pudła przynosił
co trzeba. Musiał więc rozumieć, że skoro nazwa nie jest mu znana, to
dotyczy nowego obiektu. Miesiąc później Rico nadal do pewnego stopnia
pamiętał to słówko. A to jest dokładnie ten sposób, zwany szybkim
mapowaniem, w jaki uczą się małe dzieci.
Udało się też wykluczyć „efekt mądrego Hansa”. Wszystkie rzeczy, po
które udawał się border collie, znajdowały się bowiem w drugim pokoju i
osoba zadająca psu pytania nie miała pojęcia, jak są ułożone. Pod
wpływem pracy o Rico dr John Pilley z Wofford College w USA wziął pod
opiekę suczkę Chaser tej samej rasy i postanowił uczyć ją rozumienia
ludzkiej mowy. W 2011 r., gdy kończyła siedem lat, znała już 1022 słowa.
Wśród nich były głównie nazwy różnych pluszowych zwierząt, piłek czy
frisbee. Chaser potrafiła także wyróżniać kategorie obiektów.
Umiejętność rozumienia ludzkiej mowy nie jest przy tym zarezerwowana dla
border collie, choć to one na razie dzierżą prym w tej dziedzinie.
Opisano także 12-letniego yorkshire teriera, który nauczył się 120 słów.
Naukowcy twierdzą, że te zdolności psów mogą wynikać z ich udomowienia.
Przez kilkanaście tysięcy lat ludzie dobierali sobie zwierzęta tak, by
zwracały na nich uwagę i wykonywały polecenia. Dlatego choć wilka i psa
różni jedynie ułamek procenta genów, to jednak wilk nie umie odgadywać
znaczenia słów.
Również małpy nie posiadają takich wrodzonych umiejętności. Gdy
pokazujemy na coś palcem, pies natychmiast to rozumie, a szympans
dopiero musi się nauczyć, o co nam chodzi. Jednak takie zdolności
językowe jak u Rico czy Chaser nie są osiągalne dla każdego psa.
Właściciele i badacze uczyli zwierzaki słów przez wiele miesięcy czy lat,
poświęcając na treningi po kilka godzin dziennie! Kto z nas chciałby się
aż tak poświęcać? Na szczęście okazuje się, że wcale nie jest to
konieczne, by znaleźć wspólny język z naszymi ulubieńcami.
Usta milczą, ciało mówi
W jednym z eksperymentów uczono psy rozróżniania symboli. Za ich pomocą
oznaczono szufladki. Gdy pies czegoś chciał, wkładał łapę do odpowiednio
oznakowanej przegródki. Nigdy nie używał szufladki bez symbolu.
Niezrozumiałe było tylko, dlaczego pewna suczka czasem wkładała łapę do
przegródki oznaczonej symbolem „pogłaszcz mnie”. Potem odkryto, że
zależało to od eksperymentatora, który tego dnia się nią zajmował. Jeśli
go lubiła, prosiła o głaskanie, jeśli nie, to nie wkładała łapy do tak
oznakowanej przegródki. To był zaś kolejny dowód na to, że psy się z
nami komunikują, ale niekoniecznie tak, jak nam się wydaje. Naukowcy
doszli do wniosku, że psy nie tylko słuchają słów, ale też patrzą na
ludzką mimikę, intonację i postawę. Odkryto nawet, że te zwierzęta z
większą uwagą przypatrują się lewej części twarzy, która bardziej
pokazuje emocje. Innymi słowy, dla czworonoga mowa ciała może być
znacznie ważniejsza od tej artykułowanej!
Często więc bywa tak, że właściciele rzeczywiście rozmawiają ze swymi
psami, ale nie tak, jak im się wydaje. Klasycznym przykładem jest
kobieta, która ze swym psem trenowała agility. Sport ten polega na tym,
że zwierzę musi pokonać tor przeszkód prowadzony komendami swego
właściciela. Kobieta ta wszystkie polecenia przekazywała za pomocą
ruchów rąk. Osiągali świetne wyniki – do czasu, gdy właścicielka ścięła
włosy. Wtedy pies przestał rozumieć jej komendy. Okazało się, że zwierzę
odczytywało polecenia nie z ruchu rąk, lecz z falowania włosów kobiety.
Psy bowiem przez wieki życia wśród ludzi nauczyły się nas bardzo dobrze
rozumieć. To my przestaliśmy umieć odczytywać sygnały, jakie one do nas
wysyłają. Warto też pamiętać, że dla psa najważniejszym źródłem
informacji jest zapach. To za jego pomocą wyczuwa nasz nastrój i nasze
emocje – rozpoznaje, czy jesteśmy radośni, czy przestraszeni.
Ludzie jednak nie są w stanie kontrolować swoich zapachów. Mogą za to
panować nad dźwiękami i bodźcami wizualnymi. Dlatego nasze polecenia
powinniśmy podkreślać gestami. Wtedy staną się czytelniejsze dla
zwierząt. Psy są też w stanie wiele zrozumieć z kontekstu wydarzeń.
Jeśli na przykład mówimy „czas do łóżka”, to zwierzę nie zwraca uwagi
wyłącznie na słowa. Zawsze przecież widzi nas wieczorem, przy włączonej
żarówce i ubranych w piżamę.
Te dodatkowe bodźce mogą być nawet ważniejsze. Jeśli więc powiemy psu „czas
do łóżka” za dnia, ubrani w płaszcz przeciwdeszczowy, zwierzę może nas
kompletnie nie zrozumieć. Nawet wówczas, gdy pies odpowiednio zareaguje
na nasze polecenie, nie musi pojmować go dokładnie tak jak my. „Co
zdaniem psa oznacza słowo »siad«? – zastanawia się dr Patricia McConnell,
behawiorystka zwierząt. „Dla nas to postawa ciała, którą nazywamy
siedzeniem. Jeśli jednak do psa, który siedzi, zawołasz »siad!«, to on
się położy. Dla niego ta komenda oznacza bowiem zniżenie się,
przybliżenie do ziemi” – wyjaśnia uczona.
Po co ci te emocje?
Bardzo ważna jest także intonacja, rytm ludzkiej mowy i akcent, jaki
kładziemy na poszczególne części zdania. „Kiedy ludzie mówią do psów,
zwracają one uwagę na melodię i nastrój, by przewidzieć, co się dzieje
lub stanie się za chwilę” – twierdzi prof. Julia Fischer. Dlatego
podczas rozmów ze zwierzętami ważne jest, by większą wagę przywiązywać
nie do tego, co się mówi, ale jak się to robi. Ten, kto chce się dogadać
z własnym psem, musi nauczyć się kontrolować emocje, nie pozwolić im
przebijać się przez słowa w dowolny sposób. Nasz nastrój, nerwowość czy
napięcie nie mogą wpływać na to, jak mówimy do zwierzęcia.
Polecenie „uspokój się” czy „pośpiesz się” musi być wypowiadane zawsze
podobnie. Dopiero wtedy dla zwierzęcia będzie znaczyć to samo. Jeśli
wypowiemy je inaczej – w uszach naszego podopiecznego zmieni ono sens.
Dobre porozumienie między zwierzętami i ludźmi wymaga treningu. Pierwsze
lekcje musi jednak przejść człowiek, który często wcześniej w ogóle nie
uczył się panować nad uzewnętrznianiem swoich emocji. Powinien stać się
uważnym obserwatorem swoich zwierząt. One często chcą coś nam
zakomunikować, ale ludzie lekceważą płynące od nich sygnały. By się
dobrze porozumiewać ze zwierzętami, należy nauczyć się więc odczytywać
ich emocje w takim samym stopniu, jak one rozumieją nasze.
Nawiązanie dobrego kontaktu wymaga zatem czasu i wysiłku. Obie strony
muszą mieć też odpowiednie predyspozycje. Pies je ma, bo przez tysiące
lat był selekcjonowany do czytania ludzkich emocji i poleceń. Zespół dr.
Macieja Trojana, psychologa zwierząt z Uniwersytetu Warszawskiego, w
jednym z badań odgrywał przed psami dwa rodzaje scenek. Część ludzi
pomagała sobie nawzajem, a część nie. Potem badacze sprawdzali, czy psy
miały jakieś preferencje wobec tych ludzi. Okazało się, że starannie
unikały egoistów i wybierały towarzystwo altruistów.
Tłumacz zwierzęco-ludzki
To zaś oznacza, że psy rozumieją nasze zachowania lepiej niż nam się
wydawało. Podobnie może być z innymi zwierzętami domowymi. Nie da się
wykluczyć, że one tylko czekają, by z nami porozmawiać. Owszem, kot,
krowa czy świnia nie były selekcjonowane do wykonywania naszych poleceń
tak jak psy. Ale już konie czy osły musiały przecież dobrze wiedzieć, o
co chodzi ich właścicielom. I jest szansa, że naukowcy za jakiś czas
pokażą nam, jak się z tymi zwierzakami dogadać. Taka wiedza może też
znaleźć całkiem praktyczne zastosowania dzięki nowym technologiom.
Ostatecznie dane zebrane przez uczonych badających zachowania zwierząt
można zamienić na komputerowe algorytmy. Tak zrobili np. węgierscy
naukowcy z Uniwersytetu Eötvös Loránd – jakiś czas temu opracowali
program, który klasyfikuje szczekanie psów. W ten sposób przypisuje im
konkretne znaczenie. W internecie internecie z łatwością można też
trafić na aplikacje mobilne, tłumaczące angielskie wyrażenia na kocie
miauczenie. Wystarczy wgrać taki program do swej komórki, by komunikować
się ze swym ulubieńcem – zachwalają twórcy. Ile jest w tym naukowej
prawdy, a ile zwykłej zabawy?
Trudno ocenić, ale wygląda na to, że na elektronicznego tłumacza
ludzko-zwierzęcego przyjdzie nam jeszcze trochę poczekać. W 2010 r.
firma Google ogłosiła, że ma już taką aplikację. Po jej uruchomieniu w
smartfonie wystarczyło wybrać gatunek zwierzęcia z obszernego menu (były
w nim m.in. konie, chomiki, kaczki, a nawet żółwie!), a potem nagrać
jego głos, by po chwili odsłuchać tłumaczenie. Na filmie reklamującym
program widać, jak chrząkanie świni jest zamieniane na „nowa osoba,
ładnie pachnie”, a rżenie drapanego za uszami osła okazuje się wyznaniem
„kocham cię”. I choć potem wyszło na jaw, że to tylko primaaprilisowy
żart, filmik do dziś cieszy się dużą popularnością w internecie – co
dobitnie pokazuje, jak bardzo tęsknimy za tym, żeby wreszcie porozmawiać
ze zwierzakami po ludzku.
Животные говорят человеческим голосом не только в Сочельник
("Focus.pl", Польша)
Войцех Миколюшко (Wojciech Mikoluszko)
06/01/2015
Да, как показывают новейшие исследования, с животными на самом деле можно разговаривать. Проблема в том, что мы, современные люди, перестали их понимать. Наши предки, как многие владельцы животных сегодня, умели совершенно интуитивно контактировать со своими питомцами и были уверены, что собаки или лошади прекрасно их понимают. Сложности начались тогда, когда проблемой заинтересовались ученые. Еще в XVII веке Рене Декарт пришел к выводу, что животные — это биологические автоматы, которые не могут обладать сознанием. Они, конечно, реагируют на команды, но чисто механически, что делает невозможным «разговор» с ними.
Этот взгляд закрепился на рубеже XIX и XX веков, когда в психологии появился бихевиоризм, согласно которому психика представляет собой набор реакций на разные раздражители, а чего-то такого, как мышление просто не существует. Серьезный удар по идеи общения человека и животных нанес конь, известный под именем Умный Ганс. По утверждению его владельца, он умел решать арифметические примеры. Представления, на которых Ганс отстукивал копытом правильные ответы математических загадок, собирали толпы зрителей. До того момента, как в 1907 году психолог Оскар Пфунгст (Oskar Pfungst), не доказал, что животное реагировало исключительно на подсознательные движения тела наблюдателей. Тот, кто задавал Гансу вопрос, таким образом подсказывал ему ответ. Без контакта с наблюдателями «умный» конь моментально глупел и не мог ответить ни на один вопрос. С тех пор наш язык стали считать исключительной прерогативой Homo sapiens. И если кто-то говорил, что какое-то животное понимает человеческую речь, его осаживали выражением «эффект умного Ганса». Эта история показывает, как переменчиво относятся ученые к возможности разговаривать с животными. То они уверены, что это реально, то заявляют, что ошибались.
Отчасти так происходит потому, что всегда находятся какие-то энтузиасты, которые хотят понять язык зверей. Они рычат со львами, воют с волками, урчат с белыми медведями и хлопают пастью с крокодилами. Они учат птиц — попугаев, майн или скворцов повторять разные слова. Большинство таких попыток дает скромные эффекты, возможно потому, что мы зря ищем так далеко.
Четвероногие заучивают слова
Ответ на вопрос о возможности поддерживать диалог с животными находится у нас буквально под рукой. Его дают нам собаки, которых десятилетиями недооценивали ученые (вероятно, потому, что у них нет такой развитой мозговой коры, как у шимпанзе и дельфинов). Но однажды профессор Юлия Фишер (Julia Fischer) из Лейпцигского Института эволюционной антропологии общества Макса Планка услышала о бордер-колли по имени Рико, который, как говорили ее хозяева, умел назвать 70 предметов. «Я связалась с ними, а они позволили мне посетить их дом и начать работу с Рико», — рассказывает Фишер.
В ходе ее исследований выяснилось, что пес знает не 70, а 200 предметов! В работе, которую исследовательница и ее коллеги опубликовали в 2004 году в престижном журнале Science, ученые описывают, как быстро Рико учил новые слова. Достаточно было положить в комнате несколько известных ему вещей и одну неизвестную, а потом попросить принести новую, произнеся ее название, и пес безошибочно выбирал требуемое. Значит, он понимал, что раз название ему неизвестно, речь идет о новом объекте. Спустя месяц Рико продолжал лучше или хуже помнить это слово. Это был тот самый способ быстрого маппинга, которым учатся маленькие дети.
Также удалось исключить «эффект мудрого Ганса»: все предметы, за которыми отправлялся бордер-колли, находились в другой комнате, а человек, который задавал вопросы, не знал, как они разложены.
Под влиянием работы о Рико Джон Пили (John Pilley) из американского Колледжа Уоффорда взял собаку той же породы по имени Чейзер и начал учить ее человеческому языку. В 2011 году, когда ей было семь лет, она знала уже 1022 слова, среди которых были в основном названия разных плюшевых игрушек, мячей и тарелок для фрисби. Чейзер различала также категории предметов.
Умение понимать человеческую речь не закреплено исключительно за бордер-колии, хотя они пока занимают в этом отношении первое место. Описан также случай 12-летнего йоркширского терьера, который научился 120 словам. Ученые утверждают, что способности собак связаны с процессом их одомашнивания. Несколько тысяч лет люди подбирали животных так, чтобы они обращали на них внимание и исполняли команды. Поэтому хотя волка и собаку отличает всего доля процента генов, волк не умеет угадывать значение слов.
Таких врожденных способностей нет и у обезьян. Когда мы показываем что-то пальцем, собака понимает сразу же, а шимпанзе приходится учиться, что мы имеем в виду. Однако такими языковыми способностями, как Рико или Чейзер, обладает не каждый пес. Владельцы и ученые учили этих животных словам много месяцев или лет, посвящая тренировкам по несколько часов в день. Кому из нас хотелось бы уделять этому столько времени? К счастью, оказывается, что для того, чтобы найти общий язык с питомцами, можно обойтись без этого.
Рот молчит, тело говорит
В ходе одного из экспериментов собак учили распознавать символы. Ими пометили ящики: когда собаке чего-то хотелось, она клала лапу в соответствующим образом помеченный отсек (при этом никогда не пользовалась отсеками без символов).
Непонятным осталось только то, почему одна из собак только иногда клала лапу в ящик с надписью «погладь меня». Выяснилось, что это зависело от экспериментатора, который ей в тот день занимался. Если он ей нравился, она просила, чтобы ее погладили, а если нет, не клала лапу в этот отсек. Это было очередным доказательством, того, что собаки с нами общаются, хотя не всегда так, как мы себе представляем. Ученые пришли к выводу, что собаки не только слушают слова, но также следят за мимикой и положением тела человека. Оказалось даже, что животные с большим вниманием всматриваются в левую сторону лица, которая сильнее демонстрирует эмоции. Иными словами, для четвероногих язык тела может быть гораздо важнее языка артикулированного.
Часто бывает, что владельцы на самом деле разговаривают со своими собаками, но не так, как им самим кажется. Классический пример — это женщина, которая занималась со своим псом аджилити. Этот спорт заключается в том, что животное, следуя командам владельца, преодолевает полосу препятствий. Женщина давала все команды при помощи рук, и ее питомец демонстрировал прекрасные результаты, пока она не постриглась. Тогда пес перестал ее понимать: оказалось, что он считывал команды не с рук, а с движения волос. За долгие века жизни среди людей собаки научились очень хорошо нас понимать. Это мы разучились воспринимать те сигналы, какие они посылают нам. Следует помнить также, что для пса важнейшим источником информации выступает запах. При помощи нюха он чувствует наше настроение и эмоции, понимая, радуемся мы или боимся.
Люди не могут контролировать свой запах, зато способны управлять звуками и визуальными импульсами. Поэтому нам следует подкреплять свои команды жестами, тогда они станут для животных более ясными. Собаки могут также многое понять из контекста событий. Если мы, например, говорим «пора спать», животное обращает внимание не только на слова: ведь оно всегда видит нас вечером в пижаме и при включенном ночнике.
Эти дополнительные импульсы могут быть даже более важными. Если мы скажем «пора спать» днем, одевшись в дождевик, собака может совершенно нас не понять. Даже тогда, когда пес верно реагирует на нашу команду, он не всегда понимает ее так же, как мы. «Что для собаки означает "сидеть"? — размышляет специалист по поведению животных Патриция Макконел (McConnell). Для нас это положение тела, которые мы называем сидением. Но если скомандовать "сидеть" сидящей собаке, она ляжет, так как это команда означает для нее приблизиться к земле, стать ниже».
Зачем тебе эти эмоции?
Очень важна также интонация, ритм речи, ударение, которое мы делаем на той или иной части фразы. «Собаки, слушая человеческую речь, обращают внимание на мелодию и настроение, чтобы предвидеть, что произойдет в следующий момент», — утверждает профессор Юлия Фишер. Поэтому, разговаривая с животными, важно уделять больше внимания не тому что говорится, а тому, как это делается. Если вы хотите быть понятным своей собаке, вы должны научиться контролировать свои эмоции, не позволять им свободно пробиваться сквозь слова. Наше настроение, нервозность или напряжение могут повлиять на то, как мы разговариваем с животным.
Команда «успокойся» или «быстрее» должна всегда произноситься одинаково: только тогда она будет означать для собаки одно и то же. Слово, произнесенное иначе, изменит для нашего питомца смысл. Хорошее взаимопонимание между животными и людьми требует тренировок. Но прежде всего обучения требует человек, который зачастую вообще не учился раньше прятать свои эмоции. Следует также внимательно наблюдать за своими животными: они часто хотят что-то нам сказать, только мы не придаем значения поступающим от них сигналам. Чтобы общение стало успешным следует начать улавливать эмоции четвероногих так же хорошо, как они чувствуют наши.
Так что для установления контакта может потребоваться время и усилия. У обеих сторон должны быть также соответствующие склонности. Собаки ими обладают, потому что в течение тысячи лет шла селекция, в которой выбирали тех животных, которые считывали человеческие эмоции и исполняли команды. Группа специалиста по психологии животных из Варшавского университета Мачея Трояна (Maciej Trojan) в одном из своих исследований разыгрывала перед собаками два типа сценок. Часть людей помогали друг другу, а часть нет. Потом ученые проверили, каких участников эксперимента предпочли животные: оказалось, что они старательно избегали эгоистов и выбирали компанию альтруистов.
Переводчик со звериного на человеческий
Это означает, что собаки лучше понимают наше поведение, чем нам казалось. Схожая ситуация может быть и с другими домашними животными. Не исключено, что они только и ждут, чтобы с ними заговорили. Конечно, кошка, корова или свинья не проходили отбор в контексте выполнения команд человека, как собаки. Но уже, например, лошади или ослы должны были хорошо понимать, чего хочет их владелец, и есть шансы, что когда-нибудь ученые покажут нам, как найти с этими животными общий язык. Такое знание может найти абсолютно практическое использование благодаря новым технологиям: собранные исследователями поведения животных данные можно будет превратить в компьютерные алгоритмы.
Так сделали, например, венгерские ученые из Университета имени Лоранда Этвеша (Eötvös Loránd): некоторое время назад они разработали программу, которая классифицирует собачий лай и приписывает ему конкретное значение. В Интернете можно также легко найти мобильные приложения, которые переводят выражения на английском языке в кошачье мяуканье. Достаточно записать такую программу в телефон, чтобы потом общаться со своим питомцем, рекламируют свой продукт его создатели. Но каково здесь соотношение науки и развлечения?
Сложно сказать, но похоже, появления электронного переводчика с человеческого на звериный нам придется еще немного подождать. В 2010 году компания Google объявила, что такое приложение у нее уже есть. В смартфоне достаточно было выбрать из длинного меню (в котором были, например, лошадь, хомяк, утка и даже черепаха!) вид животного и потом записать его голос, чтобы прослушать перевод. В ролике с рекламой программы было видно, как хрюканье свиньи сменяет фраза «новый человек, хорошо пахнет», а ржание осла, которого чешут за ухом, оказывалось признанием «я тебя люблю». И хотя потом оказалось, что все это было лишь первоапрельской шуткой, ролик до сих пор пользуется большой популярностью в интернете, что показывает, как сильно нам хочется поговорить с животными по-человечески.
http://inosmi.ru/world/20150106/225260587.html